eko-żywność
czysta woda
suplementy
Paweł Bilski
https://pawelbilski.pl
tel. 509 714 295
e-mail: pabil@interia.pl
Każdy kto jest zainteresowany i chciałby być na bieżącą z tym co dzieje się w Coral Clubie, może mieć dostęp do tych informacji po zarejestrowaniu się.
Przedstawiamy Państwu artykuł napisany na podstawie wystąpienia Joela Wollesa.
dodano: 2015-10-16.
więcej ...Jak zamawiać produkty
zobacz prezentację ->
Jak rejestrować w Coralu
zobacz prezentację ->
Adresy Coral Clubu
ściągnij plik ->
Od zera do maratończyka w jeden i pół miesiąca...
Biegasz maratony? 42 km na nogach? Ja też nie biegałem – bo ani mnie to interesowało, ani pociągało, banda szajbusów. Co oni chcą komu udowodnić…
Patrząc z dystansu obstawiam, że moje myślenie brało się między innymi stąd, że biegałem jak ostatnia łamaga i niewygodne było mi o tym myśleć. Lepiej tego nie dostrzegać, zamiast dowiedzieć z czego to wynika.
Jak na WF-ie biegaliśmy na stadionie 4 km i mieliśmy na to 40 minut to ZAWSZE byłem ostatni. Na szczęście miałem dobrych kolegów, którzy walczyli ze sobą, aby mnie nie dublować… Bo gdyby mnie zdublowali, to miałbym niezaliczony WF i musiałbym biec te całe 4 km od początku!
Poza tym powłóczenie nogami to bardziej adekwatna nazwa. Dla mnie 4 km przebiec w 40 minut to był cud nad Wisłą. Sapałem, stękałem, omal płuc nie wyplułem, ale jak musiałem, to czasami dobiegłem, bo lekarze już nie chcieli mi dawać zwolnień, a rok akademicki trzeba było zaliczyć.
Parę lat później zauważyłem, że jak pobiegam z rana to mam o wiele lepszy dzień i jakiś taki bardziej pełen energii i w ogóle… Więc zdarzało mi się od czasu do czasu przebiec te 4,5 km – do morza i z powrotem. Czas? Ok 55 min. Zmęczenie, sapanie, ciągnięcie nóg za sobą, ale jaka satysfakcja, że dałem radę.
Wyobraźcie więc sobie moje zdziwienie, gdy po pierwszym oczyszczaniu czułem się tak fantastycznie i miałem tyle energii, że wręcz po prostu musiałem coś z nią z zrobić. Więc rano poszedłem pobiegać. No i tu się wydarzyło coś, czego nigdy nie zapomnę. Moje nogi same mnie niosły! Zero sapania! Żadnego zmęczenia! Po prostu lecę. Dobiegłem do morza na Stogach, nie ma szans – nie zawracam, lecę dalej. Obrałem jakiś punkt na horyzoncie i jazda! Dalej już biec nie mogłem, bo dobiegłem do ujścia Wisły Ha! Jeszcze tylko z powrotem! To było niesamowite! jak przesiadka z pierdzącego, ledwo co turlającego się złoma do sportowej fury i wio po autostradzie. Zszokowany tą lekkością biegu, dotarłem do domu, obliczyłem kilometry i wyszło 11! Bez zmęczenia, sapania i potykania się o własne nogi. Niemożliwe! Następnego dnia musiałem sprawdzić, czy to nie był jakiś sen, więc przebiegłem ten sam dystans! Znowu lekkość, radość i chęć na więcej. Dzień później w ramach kolejnej weryfikacji przebiegłem 22 km! Żadna różnica! Czyli 44 km w 3 dni bez żadnych fizycznych przygotowań! Kiedy parę dni wcześniej 4,5 km to było wyzwanie. Wow! Wtedy stwierdziłem – przebiegłem w 3 dni, to przebiegnę i za jednym zamachem. Najbliższy maraton był w Jastarni za 1,5 miesiąca. Go! Plan biegania i suplementację ułożył mi Paweł Zaremba i zaczęło się przygotowywanie jak normalny człowiek.
Na maraton przyjechałem dzień wcześniej, aby obadać sytuację wśród innych biegaczy. No i proszę – sami kozacy – ten 40ty maraton, tamten 70ty, jeden gość, z którym gadałem w trakcie biegu 120ty!!! I mówił, że to najtrudniejszy maraton w jego życiu! W końcu biegliśmy po plaży, niektórzy na bosaka. Czas ich treningowych przygotowań – od pół roku do roku! Nikt nie chciał uwierzyć, że ja tylko 1,5 miesiąca treningów. Ale co tam… Maraton ukończyłem w 5 godzi 59 minut. Najszybszy gość w 2 godz. 59 min, czyli tylko 2 razy szybciej. Nieźle, jako, że 1,5 miesiąca wcześniej dystans 10 razy krótszy był prawie w stanie mnie zabić.
Dodam jeszcze że po maratonie nie miałem żadnych zakwasów i zregenerowałem się w pełni w 4 dni!
Oczywiście również w trakcie oczyszczania straciłem ok 6 kg, skóra mi wyładniała, pryszcze poznikały, wzrok się poprawił, w nocy więcej energii itd., itp. No i pozbyłem się przywr, które u facetów często są odpowiedzialne za raka prostaty – dobrze wiedzieć, że mnie to nie czeka.
A co się w głowie pozmieniało po takim osiągnięciu? Inne niemożliwe rzeczy również stały się możliwe i teraz jestem tam, gdzie jestem i robię to, co robię, na co wcześniej nie miałem odwagi.
Teraz jestem w trakcie drugiego oczyszczania i powiem, że z dnia na dzień moja prędkość biegania wzrosła. Przed oczyszczaniem przebiegnięcie 1 km
zajmowało mi 7:12 min, a teraz 6:11 min/km. Czyli teraz biegam 5km w ok 30
minut J Natomiast moje pływanie z 600 metrów na 45 minut zamieniło się w
1400 metrów na 45 minut. Po prostu krótsze przerwy, aby złapać oddech i
więcej mocy w mięśniach. Ale to temat na inną historię.
Wiem już, że moje zdrowie jest w moich rękach i że to ode mnie, a nie od genów, czy jakiejś mistycznej siły, zależy jakie ono będzie - czyli nastał czas, aby o siebie dbać. W ten sposób przejąłem odpowiedzialność za kolejną sferę mojego życia, przez co wkraczam w kolejny dzień z o wiele większą pewnością, ufnością i radością… Bo wiem, że dam radę. Ale żeby mieć tę świadomość, to musiałem to sobie udowodnić. Więc myślę, że rozumiem już tych maratończyków i innych szajbusów. Dopóki nie spróbujesz to się nie doświadczysz, a poza samym strachem to nie ma się czego bać .
Łukasz Gwardecki
Tel: 727 918 734
Data dodania: 2015-01-09
Gdzie szukać: wiedzy | informacji | wolności
Warto odwierdzić: Coral Club pawelbilski.pl
© Copyright PaBil 2010. Projekt i wykonanie: Rafał Dudek